Kartka z Podróży - bo świat jest piękny.

Nivo Slider

Gobi 4x4

Kilkudniowa wyprawa w nieznane, czyli Gobi samo się nie zrobi.

Kolej Transsyberyjska

Pociągiem wgłąb Azji. Wydawać by się mogło, że nie ma końca tej podróży.

Hinduska przygoda

Podróż do Indii to bogactwo doznań zmysłowych - kolorów, smaków, zapachów.

Wybrane wpisy

27 października 2011

Julebryg! Piwo uważnie warzone, na święta!

Dziś będzie o piwie. Tym świątecznym, ale nie tylko. O tym, dlaczego ten z pozoru banalny trunek to nie tylko gorzkawy napój z bąbelkami i alkoholem. Bo piwo i jego warzenie ma długą tradycję. A w każdym kraju pielęgnuje się ją inaczej.

Kolekcja piwa w browarze Grenaa

J-dag
Pierwszy piątek listopada to zapewne ulubiony dzień niejednego wielbiciela złocistego trunku w Danii. 20:59:00 - ani sekundy wcześniej, ani milisekundy później. O tej godzinie Tuborg wprowadza do sprzedaży swoje świąteczne piwo - napój warzony ze starannie dobranych składników, ze zwiększoną zawartością słodu. Z tym wydarzeniem łączy się nie tylko celebrowanie napełnionych kufli. Koncern dba o swoich klientów i organizuje tego dnia uroczystą imprezę, którą uświetniają między innymi występy roznegliżowanych Śnieżynek.

16 października 2011

Skærbæk - mały azyl na prochach Wikingów

Powiedz mi co wiesz o miejscu, gdzie dorastałeś/aś. Znasz jego topografię na wskroś. Wiesz co nie co o historii, zwłaszcza jeśli nauczyciel tego przedmiotu w podstawówce przypomina Ci o tym na lekcji. Albo jak wyprowadzasz psa na spacer i mijasz pamiątkową płytę z inskrypcją. Daty wydłubane w granicie, znicze zapalane przez sąsiadkę, wspomnienia dziadków.

Moje dwie lokalne ojczyzny - Wawer i Grochów zioną historią z każdego kamienia. I nagle uświadomiłam sobie, że o moim "nowym domu" nie wiem praktycznie nic, oprócz tego, co mogę wydedukować rozglądając się po okolicy.

Dawno, dawno temu...
Et godt sted at bo - miejsce dobre do mieszkania, czytam...Skaerbaek to miejscowość licząca lekko ponad 2 tys mieszkańców. Tutaj także pielęgnuje się pamięć o dawnych czasach. Najwidoczniej ludzie lubią myśleć że ich domy wyrastają na ziemiach, po których wieki temu biegali rogaci Wikingowie i toporami wyznaczali granice swych osad. Kto przeżywał wycieczkę na Ostrów Tumski albo z zachwytem chłonął legendy o założycielach Państwa Polan, ten zrozumie. Później, gdzieś w wieku oświeconym pojawia się hrabia/król/szlachcic/książę, który stawia imponujący zamek fortecę i przyczynia się do rozwoju okolicy, za co zyskuje przydomek "budowniczy". Wszelkie zabiegi tego typu to jednak tylko przykrywka dla ekspansywnej polityki, bo apetyt na podboje sąsiednich terenów - w tym przypadku potężnej wyspy Fioni (dun. Fyn) - ma każdy, kto posiada przynajmniej cztery imiona i tytuł. Tej całej historii trzeba dodać jeszcze szczyptę dramatyzmu i wspomnieć o złym najeźdźcy - "wszędobylskich, agresywnych i niszczycielskich" Szwedach. Tak pokrótce należy przedstawić dzieje miasteczka, które w ubiegłym stuleciu przeszła ogromną transformację i na tym chcę się skupić.

Skærbæk Havn

11 września 2011

Wiatraki i frytki

Brightlingsea to jedno z wielu zapomnianych miejsc, gdzie większość mieszkańców prawie dorównuje wiekiem posępnym romańskim kościołom. To miejsce, gdzie po raz pierwszy zobaczyłem znak drogowy ostrzegający przed przechadzającymi się tu i ówdzie starszymi ludźmi. Co powoduje, że to jedno w wielu miasteczek portowych we wschodnim Essex zasługuje na szczególną uwagę? Nie tak zupełnie dawno temu w okolicy Harwich powstała koncepcja budowy farmy wiatrowej na wodzie. Projekt został zrealizowany przez duńską firmę DONG Energy, a już dziś produkująca energię elektryczną farma wiatrowa nazywa się Gunfleet Sands. Taki wielkoskalowy projekt ożywił lekko gospodarkę tego regionu. Nowe miejsca pracy przyczyniły się do napływu młodych ludzi do Brightlingsea, gdzie mieści się biuro i serwis farmy Gunfleet Sands Offshore Wind Farm.

Farma wiatrowa Gunfleet Sands - fot. Łukasz Kocewiak

Miasteczko jest popularne, między innymi, ze starej i zabytkowej architektury. Większość budynków pamięta jeszcze przedwojenne czasy. Rysy na najmniejszej nawet cegle, jak linie na dłoni, są w stanie opowiedzieć nam historię tego miejsca. Jak to przystało na prawdziwe miasteczko portowe, większość ludzi tu mieszkających jest związana z morzem. Ktoś z rodziny jest rybakiem, skipperem na statku, czy też pracuje w obsłudze portowej. Kto jeszcze nie wie, że praca na morzu jest okrutnie ciężka i nie dla każdego, niech przyjedzie tutaj i przekona się na własnej skórze.

5 września 2011

Płynie się po to, żeby płynąć

W tańcu chodzi o to, by czerpać radość z każdego kroku na parkiecie, a nie przemierzać go wzdłuż i wszerz. Kiedy wiosłujesz, jest podobnie - radość sprawia Ci każde zanurzenie pióra, słońce przyjemnie ogrzewa twarz, mewy leniwie tkwią na pomostach, ktoś pozdrawia Cię z żaglówki. Jest też cel, kawałek lądu, który majaczy gdzieś w oddali oraz odległość mierzona w kilometrach oraz sile rąk.

Bywa tak, że często nie jesteśmy świadomi jak wiele niezwykłych rzeczy można zrobić we własnej okolicy. Naprawdę nie potrzeba wyjeżdżać na drugi koniec świata, żeby ciekawie i aktywnie spędzić czas. Byłoby zatem głupotą nie wykorzystać faktu, że mieszkamy nad morzem, które do wczorajszej niedzieli było tylko spowszedniałym elementem krajobrazu.

Lille Bælt
"nowy" most na Lille Bælt