Kartka z Podróży - bo świat jest piękny.

11 września 2011

Wiatraki i frytki

Brightlingsea to jedno z wielu zapomnianych miejsc, gdzie większość mieszkańców prawie dorównuje wiekiem posępnym romańskim kościołom. To miejsce, gdzie po raz pierwszy zobaczyłem znak drogowy ostrzegający przed przechadzającymi się tu i ówdzie starszymi ludźmi. Co powoduje, że to jedno w wielu miasteczek portowych we wschodnim Essex zasługuje na szczególną uwagę? Nie tak zupełnie dawno temu w okolicy Harwich powstała koncepcja budowy farmy wiatrowej na wodzie. Projekt został zrealizowany przez duńską firmę DONG Energy, a już dziś produkująca energię elektryczną farma wiatrowa nazywa się Gunfleet Sands. Taki wielkoskalowy projekt ożywił lekko gospodarkę tego regionu. Nowe miejsca pracy przyczyniły się do napływu młodych ludzi do Brightlingsea, gdzie mieści się biuro i serwis farmy Gunfleet Sands Offshore Wind Farm.

Farma wiatrowa Gunfleet Sands - fot. Łukasz Kocewiak

Miasteczko jest popularne, między innymi, ze starej i zabytkowej architektury. Większość budynków pamięta jeszcze przedwojenne czasy. Rysy na najmniejszej nawet cegle, jak linie na dłoni, są w stanie opowiedzieć nam historię tego miejsca. Jak to przystało na prawdziwe miasteczko portowe, większość ludzi tu mieszkających jest związana z morzem. Ktoś z rodziny jest rybakiem, skipperem na statku, czy też pracuje w obsłudze portowej. Kto jeszcze nie wie, że praca na morzu jest okrutnie ciężka i nie dla każdego, niech przyjedzie tutaj i przekona się na własnej skórze.

5 września 2011

Płynie się po to, żeby płynąć

W tańcu chodzi o to, by czerpać radość z każdego kroku na parkiecie, a nie przemierzać go wzdłuż i wszerz. Kiedy wiosłujesz, jest podobnie - radość sprawia Ci każde zanurzenie pióra, słońce przyjemnie ogrzewa twarz, mewy leniwie tkwią na pomostach, ktoś pozdrawia Cię z żaglówki. Jest też cel, kawałek lądu, który majaczy gdzieś w oddali oraz odległość mierzona w kilometrach oraz sile rąk.

Bywa tak, że często nie jesteśmy świadomi jak wiele niezwykłych rzeczy można zrobić we własnej okolicy. Naprawdę nie potrzeba wyjeżdżać na drugi koniec świata, żeby ciekawie i aktywnie spędzić czas. Byłoby zatem głupotą nie wykorzystać faktu, że mieszkamy nad morzem, które do wczorajszej niedzieli było tylko spowszedniałym elementem krajobrazu.

Lille Bælt
"nowy" most na Lille Bælt