Kartka z Podróży - bo świat jest piękny.

7 maja 2013

Gandawa - wszyscy jesteśmy hipsterami

Nosisz okulary w grubych oprawkach, a po mieście poruszasz się rowerem? Gardzisz mainstreemem i bywasz tylko w kultowych miejscach? Coż, najprawdopodobniej jesteś hipsterem. I wiesz co? Jest w Belgii takie miasto, które alternatywą zionie z każdego zakątka. A nazywa się Gandawa (ang. Ghent).



Tu na rowerze jeździ każdy.. Dziewczęta w szpilkach, chłopcy w trampkach. Młodzi i starzy. Niscy i wysocy, grubi i chudzi. Rower to wyposażenie obowiązkowe. Grube oprawki okularów już mniej.. ale faktycznie, ten popularny fason szkieł nadal święci triumfy i z dumą intelektualisty noszą go nawet ci, którzy wady wzroku nie mają.

Ale to nie tylko wygląd świadczy o tym, że jesteś Belgiem. Styl życia liczy się tu najbardziej. Nie palisz papierosów, tylko cygaretki albo fajkę. Studiujesz mało popularny kierunek - historia albo chemia. Wiesz zaskakująco dużo o mieście, w którym mieszkasz. Wieczory spędzasz w knajpie, której podłoga lepi się od słodkiego likieru rozlanego przez niefrasobliwych Angoli, którzy nota bene strasznie hałasują, podczas gdy Ty prowadzisz ze swoimi przyjaciółmi dyskusje na poziomie.

Nietuzinkowa persona - pisze wiersze i rysuje, chętnie odpowiada na zaczepki ciekawskich bloggerów

Gent z mostu Św. Michała

Gotyckie katedry tworzą krajobraz miasta

Uczę się palić fajkę, bo papierosy są dla plebsu ;)
A ten pan osiągnął najwyższy stopień wtajemniczenia tytoniowego
Słodkie syropy - składniki przepysznych likierów polewanych aż po sam czubek
Sędziwy pan z cygarem polewa od serca i wygląda, jakby kochał swoją robotę...

Nie jadasz czekolady, bo te wszystkie maleńkie sklepiki to pic dla turystów. Frytki? Tylko u gościa z Overportstraat, gdzie stołuje się każdy szanujący się student - taki co to mu się nie przelewa, ale lubi dobrze zjeść. Ten jakże wartościowy posiłek spożyć należy w ciszy i spokoju - najlepiej za szklaną wiatą parkingu podziemnego, bo nie wieje.

Najsłynniejsze frytki w mieście przy Overportstraat

Ten punkt gastronomiczny wyżywił nie jedno pokolenie studentów w Gent
Jedyny słuszny sposób spożywania frytek - styl uliczny

Frytki koniecznie muszą być z wysoko kalorycznym sosem napaćkanym na sam wierzch, tak by spłynął do ostatniego kawałka tej szlachetnej potrawy. Tu warto dodać, że belgijskie frytki słyną z tego, że są... belgijskie. Tak, nie ma w nich nic nadzwyczajnego, chyba że ich porcja kosztuje powyżej 4EUR. Wtedy można spodziewać się, że to popularne fastfoodowe danie powstało ze świeżego ziemniaka, niedbale pokrojonego w grube słupki. I taka frytka, to już jest coś! Konkret o wartości odżywczej pokrywającej Twoje dzienne zapotrzebowanie na energię.

Frytki w wersji "premium" - takie, jakie robiła moja zawsze czuła na kaprysy wnucząt babcia - świeże, pachnące, złociste
i chrupiące
Delirium tremens - krążą plotki, że to najlepsze piwo świata; bez wątpienia jedno z mocniejszych stąd nazwa. Lokalsi poją
się Stellą Artois, bo po co przepłacać?

A teraz troszkę bardziej serio - Gent oraz położona w sąsiedztwie Brugia to rzekomo najładniejsze miasta Belgii. Gent słynie z gotyckich kościołów, dawno zapomnianych przez wiernych ale za to ochoczo odwiedzanych przez tłumy japońskich turystów. Gent to miasto mostów, chociaż tu prym wiedzie Brugia. Gent to ostatecznie miasto młodych ludzi, tętniące życiem i pełne fascynujących zakamarków, które trzeba odkrywać samemu. Z całą pewnością powiem dziś, że to najładniejsze miasto na północy Europy, jakie miałam okazję odwiedzić. Nie za duże, klimatyczne... po prostu inne.






Brak komentarzy :

Prześlij komentarz