Bohaterowie średniowiecznego germańskiego eposu "Pieśni o
Nibelungach" wiążą swoją historię z tą wyspą na Morzu Bałtyckim. To
właśnie Nibelungowie czyli "mieszkańcy krainy mgieł" prawdopodobnie
zamieszkiwali niegdyś Bornholm, który ongiś zwany był Burgundarholm, a
jego mieszkańcy synami wiatru północnego. Germańskie plemię Burgundów
następnie zasiedliło tereny dzisiejszej Burgundii.
Bornholm
jest bardzo popularny wśród Polaków pod względem turystycznym. Jest to
idealne miejsce dla miłośników rowerownia i leżakowania. Nie przez
przypadek Bornholm jest Majorką Północy. Z tego też względu nie będę się
za bardzo rozpisywał na temat praktycznych aspektów zwiedzania. Wiele
popularnych portali internetowych niejednokrotnie męczyło ten temat.
Jako alternatywę do wyskakujących reklam na środku ekranu i krzyczącego wyglądu pstrokatych banerów, zapraszam do lektury moich osobistych
refleksji o tym miejscu. Mam nadzieję, że na moim blogu znajdziecie coś dla siebie.
|
Wejście do portu w Rønne.
|
Wielka
przygoda z Danią zaczęła się właśnie na Bornholmie. Moja niedoszła
jeszcze wtedy małżonka, wielka miłośniczka podróżowania i ambitna
studentka geografii zasugerowała, żeby rozwijać ledwo co zakwitły kwiat
naszej wielkiej miłości podczas wycieczki rowerowej wokół wyspy. Za
ostatnie zarobione studenckie pieniądze z projektów, które ledwo co się
ostały po zakupie roweru, nabyliśmy bilet na prom ze Świnoujścia do
Rønne.
Rønne jest największym miastem na wyspie. Osobiście mam
przyjemność pracować na co dzień z jednym z kolegów, który właśnie
stamtąd pochodzi. Nie trudno nawet dla obcokrajowca zauważyć, że jego akcent
jest zupełnie inny od duńskiego ze stolicy. Nie tylko dlatego ludzie z wyspy się różnią. Warto podkreślić, że przez długi okres Bornholm
częściowo był pod wpływem okrutnego arcybiskupa z Lund. Ostatecznie
jednak cała społeczność wyspy opowiedziała się za przynależnością do
Danii na drodze powstania zbrojnego. I tak właśnie Bornholm jest
najdalej wysuniętym na wschód lądem pod panowaniem Korony Duńskiej.
Patrycja
wzięła ze sobą zaprawiony w boju i świeżo co po przeglądzie niemieckiej
produkcji rower Montana. Smukła chromowo-molibdenowa rama z nielicznymi
tu i ówdzie odpryskami lakieru znacznie lepiej się prezentowała przy
pękatej aluminiowej ramie mojego Wheelera. Do sakiew spakowaliśmy
namiot, śpiwory oraz ubranie na cały tydzień i tak byliśmy gotowi do
drogi. Nieraz się zastanawiam, jak to było możliwe, bo teraz dwie pękate walizki to za mało, żeby wyjechać na dłużej.
Na wstępie warto
podkreślić, że ceny w Danii są wyższe niż w Polsce. Szczególnie to się
tyczy w przypadku wyżywienia, podstawowych usług jak i samochodów. Wśród
podatku podwyższającego wartość samochodu ponad dwukrotnie oraz usługom
o dyskusyjnej jakości można znaleźć w marketach Netto takie rarytasy
jak kakaowe mleko Lille Lise oraz herbatniki Digestive. Nie tylko
stosunek ceny do wartości odżywczej, ale także walory smakowe mogą
zachęcić miłośników rowerowania.
Muszę przyznać, że
połączenie Lille Lise z Digestivami jest równie skuteczne jak
kilogramowej chałwy z Tesco oraz Karotki. Nie jeden wieczór myślenia o
istocie tego świata, chaosie deterministycznym i harmonicznych można
spędzić produktywnie na tym paliwie. Oczywiście w marketach na Bornhomie
(np. Netto, Fakta, Lidl, Brugsen, itp.) można znaleźć wiele innych
produktów w cenie przystępnej dla studenta z przeciętnym portfelem.
Linia
brzegowa wyspy liczy sobie tylko 140 km. Nie za wiele tego dla
doświadczonego rowerzysty. Na szczęście na trasie jest bardzo dużo
miejsc, które swoim krzykiem przez powietrze drążą drogę do naszego
ucha i przykuwają zbłąkany wzrok. W jednym miejscu wiatrak zaskrzypi pieśń na starych żarnach, gdzie
indziej ciężki granit groźnie zagrzmi spode dna jeziora tektonicznego, w
innym jeszcze miejscu drobny złocisty piasek zaszumi z rozkoszy w tańcu
z promieniami północnego słońca. Niejedna klepsydra może pozazdrościć
tym nielicznym z piaskiem z Dueodde.
|
Wydmy w Dueodde. |
Na trasie w oddali prawie
za widnokręgiem da się zobaczyć biała sylwetka kościołów obronnych,
które w czasach przejściowych były punktami oporu wobec najeźdźców oraz
stanowiły schronienie dla okolicznej ludności i spichlerz dla płodów
rolnych. W średniowieczu Bornholm był podzielony i stanowił teren
zbrojnej rywalizacji pomiędzy namiestnikami duńskiej władzy królewskiej a
przedstawicielami arcybiskupstwa z Lund.
|
Kościół warownia - nieodłączny element krajobrazu wyspy. |
Każde
dziecko marzy o tym, żeby mieć na własność fabrykę cukierków lub
przynajmniej zamieszkać w takowej. W Svaneke na północnym wybrzeżu
znajduje się mała wytwórnia, gdzie możemy bacznie śledzić proces
powstawania słodyczy. Bornholm powoli zmienia profil z rolniczo
zorientowanego na turystyczny. Sprzyja to rozwojowi domowego rzemiosła.
Nie trudno w wąskiej brukowanej uliczce na obrzeżach znaleźć autorską
galerię sztuki, małą hutę szkła z ozdobami i sztuką użytkową, lokalny
browar z unikatowymi rodzajami piwa, czy też właśnie fabrykę cukierków.
|
Manufaktura gluta, czyli wakacyjna fucha dla duńskiego studenta. |
|
Manufaktura szklanych dziwolągów. |
Poza
uprawami zboża, winogron i fig mieszkańcy wyspy trudnili się z
oczywistych względów także rybołówstwem. Nietypowy kształt wędzarni
śledzi z pewnością przyciągnie naszą ciekawość. Największa wędzarnia i
zarazem restauracja znajduje się w Svaneke, jednakże warto też odwiedzić
wędzarnie przekształconą w muzeum w Hasle na zachodnim wybrzeżu.
|
Kominy wędzarni w Svaneke. |
Co
ciekawe, pomimo iż Bornholm jest stosunkowo małą wyspą, to jej linia
brzegowa jest bardzo zróżnicowana. W Dueodde mamy możliwość leżakowania
na jednej z piękniejszy plaż o drobnoziarnistym i złocistym piasku w
północnej Europie, z drugiej strony wyspy w Hammeren fale Bałtyku
rozbijają się o strome granitowe klify, natomiast w Hasle plaża jest z
czarnych, wypolerowanych przez morze kamieni. Taka różnorodność czyni to
miejsce atrakcyjnym dla sympatyków zmieniającego się krajobrazu.
|
Jezioro tektoniczne niedaleko Hammerhus. |
|
Widok na Gudhjem. |
To
właśnie granitowe skały na północy wyspy, na których potężny i groźny
arcybiskup z Lund wybudował swoją średniowieczną fortecę Hammershus, są
idealnym i chyba jedynym w Danii miejscem do wspinaczki skałkowej. Na
dobrze obite drogi nie ma za bardzo co liczyć, ale na własnej da się na
pewno coś załoić. Ściany klifów i kamieniołomów mogą sobie liczyć
maksymalnie do około 80 metrów. Sama forteca była nieugięta przed
najeźdźcami aż do czasów rozpowszechnienia broni palnej.
|
Bukiet wyschniętych kwiatów na zgliszczach kanciapy okrutnego arcybiskupa z Lund. |
Można
powiedzieć, że burzliwa historia Bornholmu fluktuowała niczym
zakrzywiona czasoprzestrzeń na skutek parowania czarnej dziury. Z czasem
wpływy wszechpotężnego i okrutnego arcybiskupa z Lund przeminęły tak
samo jak i hanzeatyckie lub szwedzkie wpływy podczas wojny
trzydziestoletniej czy też ramiona pięcioramiennej gwiazdy na czapce
oficera Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej. Od czasu kiedy piaski na
wybrzeżu zakryły ostatnie ślady błota z radzieckiego buta, na wyspie
zapanował pokój. Ład i spokój nie tylko pozytywnie wpłynęły na farmerów,
ale także na brązowe krowy o długich rogach i grzywach opadających na
oczy. To właśnie z mleka tych szczęśliwych krów powstają najlepsze lody z
automatu - Krølle Bølle. Gęste, tłuste i kremowo-śmietankowe same
rozpuszczają się w ustach. Zostały nazwane tak samo jak przyjazny trol
mieszkający pod górą Langebjerg - niedaleko od Hamershus, który stał
się symbolem Borhholmu.
Pewnego wieczoru, już pod sam koniec wyjazdu, udało nam się znaleźć miejsce i materiały na ognisko. Pamiętajmy, że Bornholm jest wyspą i zasoby leśne są ograniczone, dlatego też zakazany jest wszelki niekontrolowany wyrąb, nawet na własne potrzeby. Do ogniska oczywiście bezwzględnie potrzebne są piwo, chipsy, sałatka i przyzwoita kiełbasa. I tutaj pojawiają się schody, ponieważ w Danii nie można znaleźć kiełbasy, jedynie serdelko-podobne twory, których w mniemaniu każdego Polaka nie można zaliczyć do kategorii kiełbasa. Niestety tak już jest i jakoś musimy sobie z tym radzić.
Wystrugać patyk na kiełbasę da radę, otworzyć butelkę piwa o powietrze też da radę, zjeść chipsy i potem wytrzeć ręce w trawę lub ewentualnie koniczynę w ostateczności też da radę, ale nie da rady zjeść sałatki jarzynowej palcami. Oczywiście mówimy tutaj o realiach europejskich i nie będę nawiązywał do praktyk zza Uralu. Potrzebna jest chociażby łyża, co począć? Wykorzystując odziedziczony po ojcu talent artysty ludowego sam wystrugałem łyżkę z pobliskiego drzewa. Niestety oryginał nie zachował się do dziś, a zapewne nie jedno muzeum zabiegałoby o włączenie tego eksponatu do swojej kolekcji.
Wspominając już osiągnięcia mojego taty jako artysty ludowego muszę przyznać, że moja mała łyżeczka była niczym w porównaniu do pokaźnych rodzajów kopyści, widelca pomocnych przy kiszeniu kapusty na skalę przemysłową lub deski z drewna akacjowego. Z pewnością taka warząchew lepiej się nadawała do obrony własnej aniżeli wałek do ciasta.
Podróżując po Bornholmie widać jak wiele zależy w teraźniejszości od
małych wydarzeń z przeszłości. Wydawać by się mogło, że nie tylko w
nieliniowych układach deterministycznych, ale i w dziejach ludzkości
efekt trzepoczącego skrzydłami motyla jest namacalny. Na zakończenie
pragnę jeszcze przytoczyć
ciekawy epizod z wyjazdu na Bornholm, który szczególnie utkwił mi w
pamięci. W jednym z miasteczek, gdzie corocznie odbywa się festiwal
jazzowy przy nabrzeżu znajduje się mały kramik z granitową biżuterią. Prowadzi go człowiek, w
którego lewym (jeżeli pamięć mnie nie zawodzi) oku skryty jest obłęd. Śmiał się powtarzając, że wystarczy znaleźć kamień pod nogami, nadać mu odpowiedni kształt i oprawić w srebro a próżni ludzie zapłacą za niego fortunę. Niejednokrotnie też opowiadał korupcji w duńskim rządzie i ubóstwie krajów byłego bloku wschodniego. Do powiedzenia miał więcej niż niejeden poseł do Europarlamentu. Kto wie, może zamiast prowadzić swój mały warsztat dzisiaj jest już politykiem.
|
Dziadkowie ostro przydżezowali. |
|
Łukasza pierwsze doświadczenia z wiatrakami. |
|
Runiczne bazgroły w Aakirkeby. |
|
Samoobsługowy stragan po środku pustkowia. |
Dobre!
OdpowiedzUsuń