Wiedzieliśmy, że miejsce to cieszy się rosnącą popularnością wśród turystów i warto tam pojechać. Chyba dlatego, że biura podróży spłaszczały wizerunek tego państwa, jakoś nas tam specjalnie nie ciągnęło. Nasza przygoda z Tajlandią zaczęła się dość nietypowo. Pewnego zimowego popołudnia, gdzieś na dalekiej północy poznaliśmy niewysoką Azjatkę. Figlarna fryzura i barwny strój powiedział nam o tej dziewczynie więcej, niż ona sama zdołała wyrazić to werbalnie. To była Mimi. Energiczna i wesoła dziewczyna z Bangkoku. Dzięki niej powoli i sukcesywnie poznawaliśmy tajską kulturę i zwyczaje. Tajlandia w opowieściach Mimi spodobała nam się tak bardzo, że postanowiliśmy ją sami zobaczyć. I tak to się właśnie zaczęło...
Top Menu
14 lutego 2013
3 lutego 2013
Lodospady w przedsionku Tatr
Kiedy w Tatrach warunki pogodowe zniechęcają do wszelakich wędrówek lub stopień zagrożenia lawinowego jest tak wysoki, że lepiej nie wychylać nosa spod pierzyny, u wrót Doliny Białej Wody kryją się w skałach błękitne lodospady i zachęcają do małego zbułowania. Lodowe wodospady powstają z zamarzniętej wody, ściekającej po skale, która zamagazynowała się jesienią w ściółce powyżej rosnącego lasu.
Kilka lodospadów jest tuż na wyciągnięcie ręki, zaledwie kilka minut od parkingu samochodowego na Łysej Polanie (słow. Lysá Poľana). Na samej Łysej Polanie po stronie słowackiej jest też małe schronisko, gdzie gościnność gospodarzy nie zna miary. Nowy system grzewczy idealnie się nadaje do osuszenia szpeju, a w sezonie zimowym potrafią naprawdę ostro dać do pieca.
Dużą zaletą jest to, że w zimie nawet przy największym zagrożeniu lawinowym w Tatrach w tym właśnie miejscu można się bezpiecznie wspinać. Nad naszymi głowami, ponad ścianą jest tylko las rosnący prawie że na równym terenie. Tej zimy w czasie naszego wspinania były bardzo silne mrozy, a śniegu było jak na lekarstwo. Pomimo małego stopnia zagrożenia lawinowego, istniało jednak ryzyko miejscowego występowania lawin. Pamiętam, że mróz był tak siarczysty, że płatki śniegu tworzyły lekką jak puch warstwę. Niczym nie skrępowane unosiły się do góry przy każdym ruchu buta.
Kilka lodospadów jest tuż na wyciągnięcie ręki, zaledwie kilka minut od parkingu samochodowego na Łysej Polanie (słow. Lysá Poľana). Na samej Łysej Polanie po stronie słowackiej jest też małe schronisko, gdzie gościnność gospodarzy nie zna miary. Nowy system grzewczy idealnie się nadaje do osuszenia szpeju, a w sezonie zimowym potrafią naprawdę ostro dać do pieca.
Dużą zaletą jest to, że w zimie nawet przy największym zagrożeniu lawinowym w Tatrach w tym właśnie miejscu można się bezpiecznie wspinać. Nad naszymi głowami, ponad ścianą jest tylko las rosnący prawie że na równym terenie. Tej zimy w czasie naszego wspinania były bardzo silne mrozy, a śniegu było jak na lekarstwo. Pomimo małego stopnia zagrożenia lawinowego, istniało jednak ryzyko miejscowego występowania lawin. Pamiętam, że mróz był tak siarczysty, że płatki śniegu tworzyły lekką jak puch warstwę. Niczym nie skrępowane unosiły się do góry przy każdym ruchu buta.
Mróz tak siarczysty, że palce zagina. |
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)
Plecane wpisy
none...